sobota, 12 stycznia 2013

E-life jako życie w Internecie

Rozwój Internetu daje potężne możliwości, można powiedzieć, że nieograniczone. Powoduje to, że życie realne przenosimy do Internetu. Spotykamy się z pojęciem życia wirtualnego, zataczającego coraz większe kręgi. Jest to wygoda, ale także pewne ograniczenie.
Wyjaśniając znaczenie nazwy „e”, no tak, jest to literka dobrze nam znanego alfabetu. Każdy, kto mniej lub bardziej używa komputer w życiu codziennym, chyba wie, że to odnosi się do „elektroniczny”. Nie mylić tego jednak z elektrycznością, jaką mamy w domu w gniazdkach. Określenie to oznacza medium komunikacji, jakim jest Internet oraz jego narzędzia, mówimy tu o rozwiązaniach teleinformatycznych. Czyli „e” oznacza Internet, a właściwie aplikacje internetowe służące do:
komunikacji między dwoma stronami,
wymiany informacji między nimi,
zawieranie kontaktów międzyludzkich,
przesyłanie różnego rodzaju informacji w postaci dokumentów, video itp.;
wyszukiwania informacji i wiele innych.

W dzisiejszych czasach właściwie można już zrobić wszystko za pomocą Internetu. Tak naprawdę ciężko jest znaleźć coś, czego nie można wykonać online. Z drugiej jednak strony, jakby tak na chwilkę się zatrzymać i pomyśleć, na pewno coś by się znalazło (pewnie wiele rzeczy), czego nie można jeszcze wykonywać przez Internet. Mimo to wiele dziedzin życia przeniosło się do Internetu i dlatego wynalazek ten stał się nieodzownym cichym partnerem człowieka w jego poczynaniach. Można powiedzieć, że prowadzimy życie „codzienne” oraz drugie życie przez Internet. Tu także mamy spotkania, video rozmowy, prowadzimy czaty, umawiamy się na spotkania, oglądamy filmy, czytamy prasę, zawieramy nowe przyjaźnie, robimy zakupy, rezerwacje biletów itp. i wszystko to bez wychodzenia z domu.  Można śmiało powiedzieć, że wiele osób prowadzi takie e-życie. Bo kto nie używa dzisiaj allegro, facebooka czy innych narzędzi? Chociaż trzeba przyznać szczerze, że mimo tego, ile możliwości daje Internet i jak jest to fajne, to nic mi nie zastąpi wyjścia z domu na świeże powietrze. Możliwość pójścia na spacer, pogrania w piłkę na boisku, spotkania z przyjaciółmi, czyli kontakt bezpośredni, jak i możliwość wypicia piwka (chociaż i to można zrobić na video konferencji ze znajomymi), ale takiego prawdziwego, w pubie czy na plaży. Takie sytuacje chyba są nie do zastąpienia przez Internet.

Life z angielskiego oznacza życie. Przenosząc wiele aspektów codzienności do Internetu, sami sobie tworzymy taki „e-life”. Jak sama nazwa wskazuje, życie, a bynajmniej jego pewne warstwy, przenoszą się do Internetu. Jest to jednak bardzo szeroki temat i można pisać w nieskończoność o różnych wątkach i ciągle powstających nowych zagadnieniach. Jednak dziś bez Internetu czasem ciężko jest się poruszać w codzienności. Wiele jest od tego medium uzależnione, można wręcz powiedzieć, że bez Internetu to jak bez ręki. Dzięki jego rozwojowi, coraz więcej możemy wykonywać zdalnie, nie ruszając się choćby z łóżka. Właściwie to uzależnienie cały czas się pogłębia. Życie nabiera wymiaru cyfrowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz