niedziela, 6 stycznia 2013

Dreamliner - marzenie czy bubel?

Z wielką pompą witano najnowszy w Europie samolot, który lądował niedawno na Okęciu. Euforia jednak szybko minęła - samolot zamiast służyć sypie się, a nasz największy przewoźnik zamiast zarabiać, tonie w długach. Co poszło nie tak?
Źródło: http://www.boeing.com/commercial/images/787index_20100520_a2a_10.jpgDreamliner czyli Boeing 787 określany również jako "liniowiec marzeń" miał być niezawodną maszyną używaną do dalekodystansowych lotów. Z dużym wyprzedzeniem rezerwowano bilety na przelot tym cudem techniki. LOT na prawo i lewo chwalił się wymianą wysłużonej floty i niespotykanymi dotąd możliwościami, jakie miał otwierać przed nim nowoczesny w każdym calu samolot. Tymczasem samolot nie wystartował po raz drugi w ciągu tygodnia, prezes LOT-u został zwolniony, a przewoźnik ratuje się zastrzykami gotówki z państwowego budżetu. Miejmy nadzieję, że te wszystkie niedogodności nie wpłyną negatywnie na wizerunek Dreamlinera, ponieważ mimo wszystko to wspaniała maszyna.
B787 został skonstruowany w Boeing Commercial Airplanes. Na jego pokład mieści się od 210 do 330 pasażerów. W praktyce powinien zużywać o około 30% mniej paliwa niż jego poprzednik B737. To wszystko dzięki konstrukcji kadłuba, wykonanego z materiałów kompozytowych, które mają zastosowanie w budowie promów kosmicznych.
Mimo wszystkich niedogodności, które pojawiły się w ostatnich dniach, lot Dreamlinerem to marzenie wielu osób. Szczęśliwcy, którzy udali się w podróż, chociażby do Pragi, twierdzą, że to niezwykłe doświadczenie, a wnętrze samolotu zapewnia ogromny komfort, niespotykany dotychczas na pokładach poprzednich maszyn. Praktycznie każdy wymienia miękkie siedzenia, multimedialne oprzyrządowanie, dzięki któremu można poczuć się jak w centrum rozrywki, ale także przyciemniane przyciskiem szyby czy cichą pracę silników.
Miejmy nadzieję, że wspomniane problemy to zaledwie chwilowe niedociągnięcia, z którymi załoga LOT-u szybko upora się, a następne maszymy nie będą już miały takiego "startu".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz